Col du Tourmalet

30 lipca

Dziś ruszyliśmy zdobywać Col du Tourmalet. Musimy wskrabać się na 2115 metrów - tradycyjnie podjeżdża tu Tour de France.
Sam dystans do pokonania może nie powal na kolana - z campingu jest to około 16 km - ale czekają nas 10% podjazdy.
Pogoda niestety trochę się na nas wypięła - co prawda nie padało, ale nad górami wisiały nisko chmury. Efekt: mniej więcej od 1300 m n.p.m. nie było nic widać - jechaliśmy w białej wacie i im wyżej tym gorzej było. Na górę wjeżdżaliśmy w totalnym mleku - od czasu do czasu majaczyły nam się przy drodze jakieś zabudowania, nad głowami nagle wyłaniała się kolejka, po to by za sekundę zniknąć w chmurze. Zakręt drogi widzieliśmy dopiero, gdy do niego dojeżdżaliśmy.
Łudziliśmy się, że może uda nam się wyjechać ponad chmury - ale im bliżej było przełęczy, tym, mniej to było realne.
Na przełęczy spory tłumek - głownie rowerzystów. Zresztą na całej trasie jest tłoczno od rowerów. Przyjeżdżają całe rodziny: tatuś na kolarce w pocie czoła wjeżdża na górę - reszta rodziny rozlokowana na trasie dopinguje, robi zdjęcia, kręci filmy. widać, że wjechać na Col du Tourmalet to dla Francuzów naprawdę COŚ.
Kilka minut po nas dojeżdża jeszcze jedna para podobnych nam wariatów: francusko - belgijskie małżeństwo z 5 miesięczną córą - w przyczepce oczywiście :)
Posiedzieliśmy chwilkę znów mając cichutką nadzieje, że może chmury się rozwieją - przez moment się na to zapowiadało: górą przebiło się słońce, od razu zrobiło się cieplej. Niestety było to tylko chwilowe - za chwilę przylazło następne chmurzysko - i uznaliśmy, że czas się zbierać na dół.
Zapaczkowaliśmy dzieci, opatuliliśmy, sami się ubraliśmy i ruszyliśmy w dół. Albo raczej powlekliśmy się w dół: z powodu jeszcze gorszej widoczności - myślę, że nie przekraczającej 3-4 metrów, trzeba było zjeżdżać bardzo ostrożnie - ledwo było widać drugą stronę drogi, nie mówiąc już o zakrętach, innych rowerzystach czy samochodach znienacka wyłaniających się za plecami z mgły.
Okulary, które założyłam na zjazd nie za wiele się przydały - z miejsca pokryły się kropelkami wody, z kasku kapała mi woda - jednym słowem było dość obrzydliwie i zimno.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz