Mierz zamiary na siły ;)

22 lipca

Dziś wreszcie ruszamy na rowerach! Plan zakładał, że zostawiamy auto na campingu i ruszamy na 7 do 9 dni dookoła.
Ciężar sakw potworny. Pomimo, że dwukrotnie krytycznym okiem patrzyłam się na zawartość naszych bagaży i kolejne rzeczy wylatywały z sakw - to wszystko jest strasznie ciężkie. Sam przyczepka z dzieciakami waży około 45 kilo. A Tibor dodatkowo ma jeszcze z tyłu sakwy. Ja mam z przodu i z tyłu. Rower jest tak ciężki, że ledwo, ledwo jestem w stanie go podnieść z ziemi. Wydaje mi się, że na pewno nie zdołam ruszyć - ale jednak - jedziemy!
W planach mamy pokonanie 58 kilometrów - co niby wydaje się rozsądnym dystansem, niewiele większym od tego co zakładaliśmy, ale trochę niepokoi nas fakt, że droga przez większość tych kilometrów wiedzie pod górę.
Nasze obawy niestety znajdują uzasadnienie: pokonuje nas słońce, ciężar bagaży i podjazd. Po 28 kilometrach, niezależnie od siebie zjeżdżamy na pobocze i podejmujemy decyzję o powrocie. Była godzina szesnasta, za nami dopiero połowa drogi, najbliższa miejscowość, gdzie mógłby być camping była oddalona o 17 km - czyli patrząc na nasze dotychczasowe tempo, oznaczało to jakieś 4 godziny kręcenia, nie licząc postojów. Nie było również żadnej możliwości do biwakowania na dziko: jechaliśmy w dolinie: z jednej strony strome, zalesione zbocze, z drugiej strony rwąca rzeka. być może wyżej byłoby bardziej płasko - ale nie wiedzieliśmy kiedy nastąpi to "być może". Powrót.
Nasz camping był usytuowany na wzgórzu i ostatnie 300 metrów to był stromy podjazd - tam daję za wygraną: nie daję rady obładowana podjechać. Zostaję z rowerem, bagażami i dzieciakami, a mąż na lekko podjeżdża po samochód. Żeby zachować resztę godności - nie wsiadam do samochodu, tylko bez bagaży podjeżdżam te ostatnie metry na rowerze.
Robimy następną burzę mózgów: co robimy? Jak ma wyglądać nasz wyjazd? Podejmujemy decyzję, że przekształcamy naszą wyprawę na samochodowo - rowerową. Jeden dzień jedziemy samochodem, drugi dzień robimy całodzienne wycieczki rowerowe, bez tych wszystkich bagaży.


miłe złego początki... ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz